Jak upiec kruche ciasteczka i dobrze się przy tym bawić?

ciasteczka czekoladowe na blacie

Mamo, dałabyś mi przepis? Chciałabym upiec dla nas kruche ciasteczka… Gdyby moje dziecko miało już doświadczenie w samodzielnym pieczeniu ciasteczek, taką ofertę przyjęłabym z radością a nawet wdzięcznością (ktoś chce dla mnie zrobić ciasteczka – wow!!! 😀 ). Wiedziałam jednak, że „samodzielne” pieczenie ciasteczek nigdy tak właściwie nie jest samodzielne… Wyzwanie jednak podjęłam. Niestety „trudności” pojawiły się już na samym starcie …

O tradycji wspólnego pieczenia, czyli co trzy „piekarki” to nie jedna 😉

Pieczenie ciast we trójkę praktykujemy od wielu lat. Nigdy właściwie nie udało mi się samodzielnie czegoś upiec, bo od razu zgłaszały się do mnie „pomocne dłonie” z pytaniem: Co mogę zrobić?, a ja nigdy nie byłam w stanie im odmówić. Zresztą, dlaczego miałabym odmawiać? Wiele mam mających dorastające córki narzeka na to, że ich latorośle mają lewe ręce do pieczenia i gotowania. A uczył je ktoś kiedyś? A wiedzą, jak to robić? A miały okazję spróbować? No właśnie! Ja wychodzę z założenia, że „czym skorupka za młodu nasiąknie… itd.” i właśnie dlatego nigdy nie hamuję zapału moich córek do pomocy, nawet jeśli ta pomoc to tak naprawdę brak pomocy, albo co gorsza przeszkadzanie i psucie. Takie wspólne pieczenie jest ogromną lekcją cierpliwości i opanowania (oczywiście dla mnie). Jeszcze się nie zdarzyło, żeby jakieś jajko nie wylądało na podłodze, żeby skorupki nie wpadły do miksera, żeby mąka się nie rozsypała, żeby fragmenty ciasta nie spadły z blatu, albo żeby ubranko wyszło z całej akcji totalnie bez szwanku (zawsze używamy fartuszków – dlaczego ubrania mimo wszystko są brudne? hmmm…)… W sytuacji, kiedy wszystkie te rzeczy dzieją się właściwie x 2 bardzo trudno utrzymać nerwy na wodzy i nie przegonić „towarzystwa pomocy mamie” z kuchni. Trudno, ale skoro dawałam radę jak dziewczynki miały 2 i 4 latka i nadal daję radę jak mają 6 i 8, to pewnie dam radę jak będą jeszcze starsze – o ile nadal będą chciały pomagać mi w pieczeniu 😉

jajka, końcówka miksująca i książka z przepisem na blacie
Tradycja wspólnego pieczenia

Ja też chcę piec ciasteczka!!!

Ostatnio praktyka wspólnego pieczenia została przez nas nieco zaniedbana – może dlatego, że ostatnio w ogóle rzadziej zdarza mi się działać w kuchni, może dlatego, że nie mam na to tyle czasu, co kiedyś, a może dlatego, że moje córeczki mają często „ważniejsze sprawy” niż pomaganie… Tym bardziej zaskoczyła mnie i mimo świadomości tego, co mnie czeka, ucieszyła propozycja starszej córki, że upiecze nam kruche ciasteczka. To nie będzie takie straszne – pomyślałam – znajdę dla niej jakiś łatwy przepis i raz na jakiś czas będę zaglądać, co się w kuchni wyprawia. Przecież to już duże dziecko – da radę 🙂 Niestety nie było tak różowo jak to sobie wymarzyłam… Było tak jak mogłam się spodziewać, że będzie, czyli że moja młodsza córka pozazdrości starszej i zapragnie piec ciasteczka razem z nią… Normalnie nie stanowiłoby to żadnego problemu, bo przecież pieczenie we trójkę to już pewien standard w naszym domu. Tym razem jednak miał to być swego rodzaju sprawdzian samodzielności, który zaplanowała dla siebie starsza córka. Nie dziwię się więc, że nie życzyła sobie, żeby ktokolwiek jej przeszkadzał, pomagał, czy nawet patrzył, co robi…

siekanie składników na kruche ciasto
Etap pierwszy: wszystkie składniki trzeba posiekać

I zaczęło się: histeryczny płacz młodszej córki z jednej strony i obrażony ton starszej z drugiej… Niestety nie pomagało tłumaczenie młodszej, że jej starsza siostra chce upiec ciasteczka sama, bez niczyjej pomocy. Nie udało się też wypertraktować ze starszą, żeby jednak dopuściła młodszą do blatu i pozwoliła jej pomóc chociaż w najdrobniejszej rzeczy… No i weź tu człowieku bądź mądry – jak nie pozwolę młodszej piec ciasteczek to strzeli focha i resztę dnia spędzi w swoim pokoju oglądając „Poranki Zuzanki” na YouTube, albo jakieś seriale na Nickelodeon, jak nie pozwolę starszej piec ciasteczek to strzeli focha i resztę dnia spędzi w swoim pokoju oglądając „Poranki Zuzanki” na YouTube, albo jakieś seriale na Nickelodeon… hehe przynajmniej w tej kwestii by się zgodziły 😉 Jeśli nie pozwoliłabym włączyć komputera, w pewnym momencie usłyszałabym moje „ulubione”: Nudzi mi się… Co będziemy robić? Pobaw się ze mną…, a na to szczerze mówiąc tego dnia już nie miałam siły… :/

ręka trzyma kulkę z ciasta
Etap drugi: z posiekanych składników trzeba zagnieść ciasto i schłodzić je w zamrażarce

W związku z tym, że pieczenie kruchych ciasteczek to bądź co bądź konstruktywne zajęcie (zdecydowanie lepsze niż siedzenie przed komputerem) postanowiłam rozwiązać to tak, żeby i wilk był syty i owca cała: przygotowałam w mojej mikro kuchni dwa stanowiska pracy, żeby każda mogła robić swoje ciasteczka sama. Starsza miała robić wszystko bez mojej ingerencji, młodszej miałam pomagać w razie potrzeby. Mój pomysł został zaakceptowany bez zbędnego szemrania i jakoś poszło – może nie było idealnie, ale koniec końców cała akcja zakończyła się powodzeniem 😉

Przepis na kruche ciasteczka i konsekwencje jego modyfikacji

Przepis na kruche ciasteczka wzięłyśmy ze strony http://www.mojewypieki.com/post/najprostsze-ciasteczka-maslane W tym miejscu pragnę bardzo przeprosić autorkę tego przepisu, bo zamiast stosować się do wszystkich wytycznych postanowiłam wprowadzić kilka innowacji, co chyba nie do końca okazało się być słusznym posunięciem…

Oryginalny przepis na kruche ciasteczka wyglądał tak:

Składniki na około 20 – 30 ciasteczek:

  • 120 g masła (nie margaryny do pieczenia), schłodzonego
  • 3 łyżki cukru pudru
  • 150 g mąki pszennej
  • kilka kropel ekstraktu lub aromatu waniliowego lub Waszego ulubionego

Wszystkie składniki szybko zagnieść i wyrobić; można również zmiksować w malakserze. Uformować kulę, spłaszczyć, owinąć folią spożywczą, schłodzić w lodówce przez około 30 minut.

Z ciasta formować kuleczki mniejsze od orzecha włoskiego, układać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Spłaszczać widelcem, nadając jednocześnie wzorek ciasteczkom.

Piec około 15 w temperaturze 200ºC lub do zrumienienia.

Uwaga: w wersji czekoladowej należy dodać 2 łyżki cukru pudru więcej, a 30 g mąki pszennej zastąpić kakao.

pokrojone kawałki schłodzonego ciasta leżą na czarnym talerzu
Etap trzeci: schłodzone ciasto należy pokroić na kawałki

Zanim poinformowałam moje córki o moim genialnym planie mogłam najpierw sprawdzić, czy mam wystarczającą ilość składników na dwie porcje. Okazało się, że ledwo starczy mi na jedną, ale w tym momencie już nie było wyjścia. Skoro cała machina poszła w ruch trzeba było działać na tym, co było. Wszystkie ilości podane w przepise trzeba było podzielić na dwie „równe” części, co w sumie tak średnio się udało 😛 W przepisie była mowa o maśle – niestety musiałyśmy się częściowo wspomóc margaryną 😉 A jak zaczęła się zamiana mąki na kakao i dodawanie odpowiedniej ilości cukru pudru to już w ogóle wszystko się pomieszało… Dodatkowo jako „wielce doświadczona w pieczeniu kruchych ciasteczek pani domu” stwierdziłam, że w tym przepisie czegoś brakuje…

kulki ciasta leżą na blaszce do pieczenia
Etap czwarty: z ciasta trzeba zrobić małe kuleczki, a potem nieco je spłaszczyć

Wśród składników nie było żółtka, ani proszku do pieczenia, a z tego, co kojarzyłam, takie składniki do kruchego ciasta dodać należy, więc dodałyśmy 😀 Dziewczynki posiekały suche składniki z masło-margaryną, dodały żółtko, zagniotły wszystko i uformowały kulkę – każda swoją oczywiście – którą włożyły do zamrażalnika, żeby szybciej można było przejść do formowania ciasteczek. Kiedy w końcu doczekały się momentu, w którym kulki ciasta były już dostatecznie schłodzone rozpoczęło się formowanie malutkich kulek i tak jak w przepisie robienia wzorków widelcem. Następnie każda z nich włożyła swoją blaszkę do piekarnika i odliczała minuty aż kruche ciasteczka będą gotowe.

ciastka na blaszce pieką się w piekarniku
Etap piąty: ciastka należy upiec w piekarniku

Może ciastka nie smakowały tak jak się tego moje córeczki spodziewały 😛 – były trochę za mało słodkie i za bardzo „mąkowe”, ale za to były niesamowicie kruche i naprawdę rozpływały się w ustach (tak jak to zostało zapowiedziane w przepisie). Mimo wszystko zostały pochłonięte w mgnieniu oka – pomogła w tym butelka zimnego mleka i tatuś, który oczywiście też otrzymał swoją porcję ciasteczek.

Nie jest tak właściwie ważne, czy kruche ciasteczka nam się udały czy nie. Najważniejsza jest frajda, jaką miały dzieci mogąc je przygotować samodzielnie, albo „prawie” samodzielnie 😉 W tym czasie nie było nerwów, płaczu, krzyku. Wręcz przeciwnie – każda z nas doskonale się bawiła, a wszystkie małe niepowodzenia typu rozsypana mąka, czy bluzka w czekoladzie kwitowane były śmiechem. Samodzielne czy niesamodzielne – pieczenie kruchych ciasteczek jest super!!! 😀

You may also like