Piknik w środku zimy – dlaczego nie?

zabawa w piknik

Latem o godzinie 17:00 moje dzieci bawiłyby się w najlepsze na placu zabaw. Niestety zimą o tej porze jest już ciemno, a kiedy na dworze śnieg z deszczem, wiatr i przeszywające zimno nie ma mowy o żadnych zabawach poza domem. Chyba że… zorganizuje się piknik na klatce schodowej. W ten sposób można mieć namiastkę lata w środku zimy 😉

Jak zorganizować piknik w zimowy dzień?

Zabawa w piknik to najprostsza zabawa pod słońcem (lub żarówką 😛 ). Wystarczy mieć ze sobą koc, picie, przekąski i kilka zabawek. Tym razem były to banany, mandarynki, słodkie płatki kukurydziane i … makaron. Do picia był sok malinowy i mleko. Będąc tak wyposażonym można spędzić na klatce kilka godzin – oczywiście przybiegając co chwilę po uzupełnienie zapasów i nowe zabawki. Poza zabawkami typu lalki, pluszaki, czy figurki z Happy Meal’a najlepiej zabrać ze sobą jeszcze piłkę, skakankę, gumę do skakania, hulajnogę, albo deskorolkę. Pojawiły się też pomysły na grę w badmintona… Bądź co bądź to przecież piknik, a skoro piknik to i zabawy muszą być „piknikowe” – wszystko ma być tak samo jak gdyby to był był piknik na świeżym powietrzu. Tym razem skończyło się tylko na deskorolce i skaczącym kiju, ale to i tak było za dużo atrakcji jak na wytrzymałość sąsiadów… a dokładnie jednej sąsiadki…

fiszka i jumping stick
Deskorolka i skaczący kij

Sprawdzian wytrzymałości dla sąsiadów

To oczywiste, że dzieci bawiąc się na klatce schodowej będą trochę hałasować. Rozmowy, śmiech, bieganie, jazda na deskorolce czy skakanie na skaczącym kiju… no cóż – momentami było głośno, ale według mnie nie aż tak głośno, żeby któryś z sąsiadów musiał interweniować. Drzwi do mojego mieszkania były przez cały czas otwarte na oścież, więc wszystkie odgłosy dochodziły do mnie ze zdwojoną mocą, ale jakoś nie odczułam potrzeby uciszania swoich dzieci, ani córki sąsiadki, która również brała udział w zabawie. A nawet jeśli faktycznie było dla kogoś za głośno to chyba mógł wytrzymać 1-2 godziny dziecięcej zabawy. W końcu dzieci nie organizują pikniku na klatce schodowej codziennie. Poza tym szczekające psy, remonty, czy sąsiedzkie kłótnie często są o wiele bardziej uciążliwe, a jakoś nikt nie interweniuje…

makaron, banany, mandarynki, płatki kukurydziane w zielonej misce leżą na piknikowym kocu, dzieci jedzące banany
Piknik na klatce schodowej

Jak popsuć dzieciom zabawę w kreatywny sposób?

Niestety nie każdy jest tak wyrozumiały jak ja i nie każdy rozumie potrzebę zorganizowania sobie zabawy „poza domem”, kiedy za oknem zimno, ciemno i mokro… Zrozumiałabym, gdyby sąsiadka wyszła z mieszkania i poprosiła o ciszę w kulturalny sposób. Może się źle czuje, może chce się zdrzemnąć, może hałasy zagłuszają jej telewizor – nie wnikam. W każdym razie kulturalna prośba ma prawo spotkać się z kulturalnym odzewem. „Gdy ktoś tak grzecznie prosi, odmówić nie wypada” – cytując książeczkę „Przepraszam Panie Smoku” z serii „Poczytaj mi mamo”. Sąsiadka jednak nie poprosiła. Co więcej, nawet początkowo nie wyszła z mieszkania tylko zaczęła… TRĄBIĆ!!! Nie, nie macie omamów wzrokowych czytając to – ona naprawdę zaczęła trąbić. Sąsiadka lat 70-75 nie wygląda mi raczej na kibica piłki nożnej. Skąd u niej w domu vuvuzele??!! A może to było coś innego? W każdym razie nigdy nie słyszałam o czymś takim jak trąbka do uciszania sąsiadów. Słyszałam, a nawet doświadczyłam innych praktyk jak stukanie kijem od szczotki w sufit, czy nożyczkami w kaloryfer, ale odgłos trąbki? Z tym spotkałam się po raz pierwszy.

człowiek w górach trąbi
A może tak wygląda trąbka do uciszania sąsiadów?

Moje dzieci oczywiście trąbienie totalnie zignorowały. Ja razem z drugą sąsiadką, której córka też brała udział w pikniku skwitowałyśmy to uśmiechem wyrażającym niedowierzanie. Poprosiłyśmy co prawda dzieci, żeby bawiły się trochę ciszej, ale nie zamierzałyśmy popsuć im zabawy. Wtedy trąbiąca sąsiadka wykazała się jeszcze większą kreatywnością, za co szacun – nie wiem, czy bym na coś takiego wpadła, nawet gdybym myślała nad tym dniem i nocą… Wyszła z mopem na klatkę i umyła podłogę na mokro. I co powiecie na takie rozwiązanie? Mop oczywiście nie był lekko wilgotny, tylko wręcz ociekał wodą. Bieganie w skarpetkach po mokrej podłodze, albo skakanie na skaczącym kiju już nie wchodziło w grę.

Tak to sąsiadka popsuła dzieciom zabawę w piknik… Tak właściwie to jednak wcale nie popsuła, bo dziewczynki przeniosły się na półpiętro, gdzie mogły dalej bawić się w piknik i nikt im w zabawie nie przeszkadzał…

You may also like