Jak wydrążyć dynie, czyli robimy buźki na Halloween

jak-wydrazyc-dynie-czyli-robimy-buzki-na-halloween

One: Mamusiu, myślisz, że babcia ma w domu dynie?
Ja: Pewnie coś tam ma…
One: Super, będziemy mogły robić buźki na Halloween!!! 😀

Dynia to podstawa

Drążenie dyni
Drążenie dyni

Dynia – podstawowe wyposażenie każdego halloweenowego przyjęcia, a skoro tak, także na naszym halloweenowym przyjęciu nie może jej zabraknąć. Jak już wspominałam przy okazji wpisu o Halloween, robienie buziek z dyni jest ulubionym zajęciem moich dzieci w dniu 31 października. Jeszcze dobrze nie zdjęły kurtek i butów po przyjeździe do babci, a już zarzuciły ją pytaniami, czy ma dynie, czy dla każdej z nich będzie osobna, bo one nie chcą robić jednej buźki razem – każda chce mieć swoją. Na szczęście babcia dynie miała i mimo swojego podejścia do Halloween pozwoliła swoim wnuczkom na drążenie i wycinanie. Tylko pamiętajcie – powiedziała – po Halloween z Waszych buziek zrobię zupę dyniową 😉 Zdaje się jednak, że już żadna z nich babcinych słów nie usłyszała. Każda była bowiem zajęta szukaniem odpowiedniego noża, przy któego użyciu będzie mogła stworzyć swoje dzieło…

Łyżki, noże i „kołowe” oczy

Jak zrobić oczy?
Jak zrobić oczy?

Zrobić buźkę z dyni to nie taka prosta sprawa – samo drążenie jest zajęciem dość wyczerpującym, ale dziewczynki były bardzo zdeterminowane. Okazało się, że w tym roku każda z nich wydrążyła swoją dynię sama. Jedyne, na co mi pozwoliły to odcięcie góry (jedna z nich chciała to zrobić nożem „do kotleta”, a przy pomocy takiego noża w robienie buziek bawiłybyśmy się chyba całą noc 😛 nie mówiąc już o tym, że prędzej by sobie zrobiła krzywdę niż cokolwiek ucięła). Potem poszły w ruch łyżki – jedna nieco się w czasie tego drążenia wykrzywiła 😛 , ale cel został osiągnięty – dynie były gotowe do dalszej obróbki. Przyszła kolej na noże. Nóż jak wiadomo należy do dość niebezpiecznych narzędzi kuchennych i dzieci albo w ogóle nie powinny go używać, albo używać w sposób „bezpieczny” (cokolwiek to znaczy), albo/i pod nadzorem rodziców. Hmmm… a co zrobić, kiedy dziecko jest przesadnie samodzielne i nie chce swojego sukcesu zawdzięczać nikomu innemu tylko sobie? Wiedziałam, że czeka mnie trudna przeprawa, szczególnie że moja córka umyśliła sobie, że jej dynia będzie miała oczy „kołowe”. I tu pojawiła się zagwózdka – jak to tak zorganizować, żeby 6-letnie dziecko zrobiło kołowe oczy w dyni o baaaaardzo twardej skórce (skórka naprawdę była twarda)? W grę wchodził bardzo ostry nóż z dzióbkiem, ale wizja wycinania przez moje dziecko koła tym nożem przyprawiała mnie od dreszcze… Umówiłyśmy się więc, że ja nacinam ostrym nożem krzyżyk, a moje dziecko wpycha ten nóż do środka, żeby powiększyć nacięcia, a potem swoim ulubionym narzędziem, czyli „nożem do kotleta” kręci w otworach dziury tak, żeby powstały koła. I… udało się!!! I ona była szczęśliwa, że ma dynię z kołowymi oczami i ja, że nikt w czasie robienia oczu nie ucierpiał… ufff…

„Łatwizna – trucizna”

Dyniowe lampiony
Dyniowe lampiony

Ale to nie był koniec, bo do zrobienia został nosek: W tym roku dynia musi mieć nosek, bo w tamtym roku nie miała, a jak to tak, żeby dynia nie miała noska? No tak, a więc nosek… Nosek miał być „trójkątowy”. Trójką to „łatwizna trucina” jak mawiają moje dzieci, więc szybko wycięłam kształt, a córka wepchnęła trójkąt do środka. Podobnie było z buzią. W tym roku miała być uśmiechnięta i taka była 🙂 W tym czasie zaraz obok swoją dyniową buźkę robiła druga córka. Dobrze, że pojawiła się „ciocia”, która służyła pomocą w razie potrzeby, bo jednak asystowanie młodszej córce było na tyle wymagające, że ogarnąć dwójkę dzieci z nożami w ręku mogłam po prostu nie dać rady. Starsza co prawda radziła sobie z wycinaniem wzorków całkiem dobrze, a poza tym nie robiła „kołowych” oczu 😛 ale jednak nadzór musiał być. Dynie wyszły rewelacyjne!!! (oczywiście jak na nasze narzędziowe możliwości i plastyczne umiejętności) Będą doskonałą dekoracją naszej dzisiejszej imprezki! Aha, pozostała jeszcze jedna sprawa: zamienienie dyni w lampion, no bo przecież robienie dyniowej buźki, do której później nie wstawia się świeczki nie ma najmniejszego sensu, a więc rozpoczęło się poszukiwanie świeczek. Potem każda z nich chciała świeczkę do swojej halloweenowej buźki podpalić sama. Prób było kilka, kilkanaście… dużo w każdym razie, ale koniec końców dynie stały się lampionami i ozdobiły nasz iprezkowy stół.

Żeby sprawić frajdę swoim dzieciom naprawdę nie trzeba wiele: wystarczy dynia, łyżka, nóż, świeczka i paczka zapałek, no i oczywiście obcność mamy, albo taty, którzy będą asystować przy pracy + 10 kg cierpliwości i wyrozumiałości. Czas spędzony z dziećmi w czasie robienia buziek z dyni – bezcenny!

You may also like