Icemania – kryte lodowisko w Lublinie. Dlaczego jeździmy właśnie tam?

dwie dziewczynki na tafli lodowiska

Obowiązkowym punktem każdej zimy jest przynajmniej jedna wizyta na lodowisku. Pierwszy raz w tym sezonie mamy już zaliczony. Było super! 😀 Dziewczynki są bardzo zadowolone, szczególnie że czekały na to wyjście prawie cały rok (to naprawdę nie do pomyślenia, żeby lodowiska czynne były tylko zimą 😛 ). Mam nadzieję, że w tym sezonie uda nam się tam zajrzeć jeszcze kilka razy (może w ferie?), bo jazda na łyżwach to super zabawa! 🙂

Lodowiska w Lublinie, czyli gdzie w naszym mieście można pojeździć na łyżwach

W Lublinie można pojeździć na łyżwach właściwie tylko w dwóch miejscach – albo na odkrytym lodowisku „Biały Orlik” na Czechowie (przy Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 1 im. Zbigniewa Herberta na ul. Radzyńskiej 5), albo na krytym lodowisku Icemania przy Alejach Zygmuntowskich 4, jednym z obiektów MOSiR Lublin. O ile oferta Orlika jest kusząca ze względu na koszty – z lodowiska przy ul. Radzyńskiej można korzystać całkowicie za darmo, o tyle funkcjonowanie odkrytego lodowiska przy obecnych warunkach pogodowych jest dość niepewne. Takie lodowisko może zostać czasowo zamknięte z powodu zbyt obfitych opadów, albo zbyt wysokich temperatur. Zdecydowanie pewniejsze jest lodowisko kryte. Co prawda korzystanie z takiego lodowiska jest odpłatne, ale jednak cała infrastruktura i warunki oferowane przez Icemanię sprawiają, że na łyżwy jeździmy głównie tam.

logo icemania na budynku
Lodowisko Icemania

Dlaczego Icemania?

Icemania za każdym razem robi wrażenie na moich dzieciach. Duża tafla lodowiska, muzyka, mnóstwo ludzi, a wśród nich Ci bardziej doświadczeni łyżwiarze wykonujący przeróżne „akrobacje” i poruszający się po lodowisku z zawrotną prędkością  – nic dziwnego, że w czasie wizyty w Icemanii poziom adrenaliny i endorfin jest baaaardzo wysoki 😉 Nawet stanie w długiej kolejce nie jest w stanie popsuć im tej frajdy, która czeka ich zaraz po wejściu na taflę lodowiska. Pewnie z roku na rok ten zachwyt będzie stopniowo malał, ale sama jazda na łyżwach raczej nigdy im nie spowszednieje (mi nie spowszedniała do dziś 😛 ).

icemania-tafla-lodowiska
Icemania – tafla lodowiska

Warunki

Warunki w Icemanii mogę ocenić na bardzo dobre. Do dyspozycji użytkowników lodowiska są: restauracja, szafki, toalety i wypożyczalania łyżew z usługą ich ostrzenia. Rodzice wybierający się na lodowisko ze swoimi pociechami mogą dla nich wypożyczyć kask, pingwinka, albo chodzik. Uwaga: problem może być z wypożyczeniem małych łyżew – najmniejszy rozmiar to 28! Jedyny mankament to mało miejsca w szatniach oraz bardzo długie kolejki. Czas oczekiwania na przejście przez bramkę to około 30 minut, a z racji tego, że na terenie lodowiska może jednorazowo przebywać około 250 osób i tak nie ma gwarancji, że uda się na nie wejść. Jeśli chętnych na wejście jest więcej, niektórzy oczekujący nie zostaną wpuszczeni. Tych czeka spędzenie kolejnych 60-75 minut w kolejce. Warto więc przyjść 30-45 minut przed planowanym wejściem. Wtedy jest szansa dostania się na teren lodowiska za pierwszym razem…

ludzie oczekujący w kolejce
Kolejki w Icemanii

Ceny

60 minut jazdy na łyżwach kosztuje naszą 4-osobową rodzinę w sumie 38 zł: 2 x 12 zł/bilet rodzinny (rodzic + dziecko do 18-tego roku życia) + 2 x 7 zł/wypożyczenie łyżew (dzieci na szczęście mają swoje 😉 ) Koszt biletu normalnego to: 9 zł. Za wypożyczenie pinwginka trzeba zapłacić: 5 zł. Do szczegółowego cennika odsyłam na oficjalną stronę Icemanii: http://www.mosir.lublin.pl/obiekty/icemania/cennik Można też skorzystać z oferty no-limit, która pozwala pozostać na terenie lodowiska tyle czasu, ile tylko starczy sił 😉 Warto oczywiście mieć na uwadze godziny otwarcia lodowiska oraz fakt, że jazda odbywa się w blokach po 75 minut, po których następuje 30-minutowa przerwa techniczna.

Lodowisko dla każdego

Na lodowisko jeździmy z dziećmi od trzech lat, co oznacza, że nasza młodsza córka swoje pierwsze łyżwy miała na nogach, kiedy miała zaledwie 3 lata. Teraz wydaje mi się to nieprawdopodobne, ale kiedy dziś rozejrzałam się po tafli lodowiska było tam mnóstwo rodziców z małymi dziećmi. To fakt, wybraliśmy się tam specjalnie w tych godzinach, w których lodowisko przeznaczone jest głównie dla początkujących i rodziców z dziećmi, ale to nie zmiena faktu, że nawet maluchy, które całkiem niedawno opanowały trudną sztukę chodzenia, mogą spokojnie rozpocząć swoją przygodę z łyżwami.

Wyprawa na lodowisko – jak się przygotować?

Wyjście z dziećmi na lodowisko śmiało można nazwać „wyprawą” – 2 plecaki z ubraniami na zmianę, torba z łyżwami, coś do picia, najlepiej termos z gorącą herbatą + butelka zimnej wody, jakieś przekąski… Niby to tylko 1-2 godziny, ale wierzcie mi – jazda na łyżwach potrafi wykończyć, szczególnie takich niewprawnych łyżwiarzy jak my 😉

dwie dziewczynki w kurtkach, czapkach i szalikach
Wizyta w Icemanii

Chociaż mamy za sobą już kilka wizyt na lodowisku, zawsze się zastanawiam, w co się ubrać na łyżwy. Z jednej strony ma być lekko i wygodnie – jeżdżąc na łyżwach w pełnym kombinezonie można się nieźle spocić, z drugiej strony warto mieć takie ubranie, które zamortyzuje upadek, a o ten na łyżwach nietrudno. Ubieram więc dzieci w kombinezony, czapki, szaliki i rękawiczki. Sama jednak po sobie widzę, że jazda w kurtce, czapce i rękawiczkach jest bardzo męcząca i niewygoda, a do tego człowiek jest mokry już po kilkunastu minutach.

Proponuję zostać przy jakichś grubszych spodniach (mogą być takie od kombinezonu), ale zamiast kurtek założyć dzieciom grubsze bluzy. Szalik jest OK. Zamiast czapki jednak proponuję nauszniki, albo opaskę zakrywającą uszy. Można też spróbować zupełnie bez czapki – na krytym lodowisku nie jest aż tak zimno. Poza tym dzieciom warto zakładać kaski. Jeśli zdecydujecie się na kask, nie będziecie mieć dylematu – co założyć dziecku na głowę. Jeżeli chodzi o rękawiczki to radzę przy nich pozostać. Jakie by rękawiczki nie były – zawsze jakoś osłonią ręcę podczas kontaktu z lodem czy łyżwami.

Jazda na łyżwach jest super! 🙂

Na szczęście tym razem obyło się bez poważniejszych wypadków. Było kilka lądowań na pupie, albo na kolanach, ale jedyna kontuzja to tylko lekko obity łokieć jednej z dziewczynek. Rok temu było trochę groźnie, bo starsza córka zaliczyła zderzenie z rozpędzonym łyżwiarzem, ale (choć ciągle to wspomina), nie zniechęciło jej to do doskonalenia jazdy na łyżwach. Tak, w tym momencie mogę już mówić nie tyle o nauce jeżdżenia na łyżwach, co o doskonaleniu, co dziwne, bo naprawdę na takim „prawdziwym” lodowisku bywamy max. 3 razy w ciągu roku. Zdaje się, że dużo daje umiejętność jazdy na rolkach, bo ja na rolkach nie jeżdżę i mój poziom jazdy na łyżwach z roku na rok tylko lekko idzie w górę. Jeżeli zaś chodzi o moje córki, mogę tu mówić o skokach tych poziomów.

dwie dziewczynki na tafli lodowiska
Na lodowisku

Młodsza córka, która w ubiegłym roku dość długo kurczowo trzymała się tatusiowej ręki i co chwilę musiała robić przerwy, bo bolały ją nóżki, w tym roku przez ponad 60 minut ani razu nie zeszła z tafli i nikogo już nie chciała trzymać za rękę. Co więcej, zasuwała tak, że trudno ją było dogodnić 😛 Starsza córka jeździła już zupełnie samodzielnie i tylko od czasu do czasu pojawiała się na horyzoncie…

Taką wyprawę na łyżwy to ja rozumiem 😀 Bez porównania z tym, co było rok, dwa, czy trzy lata temu… W końcu rodzice też mogą sobie trochę pojeździć, a nie tylko przesuwać się wzdłuż bandy trzymając kurczowo dzieci za kołnierz i starając się nie wylądować na zimnej i twardej tafli lodowiska, kiedy te przewracają się non stop 😛

You may also like